We wrześniu 1939 r. Adolf Hitler wygłosił mowę, którą polska prasa określiła jako “najbardziej bezczelną” i “łajdacką”. Prezentujemy oryginalny artykuł z gazety “Głos Narodu”.
O godz. 3 nad ranem zadecydowane zostało zwołanie Reichstagu na godzinę 10 rano. Na posiedzeniu tym Hitler wygłosił trzy kwadranse trwające przemówienie.
Wbrew temu wszystkiemu co świat cały ma świeżo w pamięci, Hitler rozpoczął od stwierdzenia, jakoby Niemcy narodowo-socjalistyczne znosiły udrękę i męki z powodu „dyktatu wersalskiego”, który pozbawił Rzeszę Gdańska i „korytarza”, i jakoby on po dojściu do władzy wielokrotnie proponował rewizję tych „nieznośnych stosunków” w drodze pokojowej. Oczywiście nie wspomniał Hitler ani słowem o swych wielokrotnie powtarzanych deklaracjach na ten temat uznania przez siebie konieczności dostępu do morza, na temat „prowincjonalnego miasta”, o które nigdy nie będzie z Polską wojował, ani też – rzecz oczywista – na temat brutalnie zerwanego w kwietniu br. paktu nieagresji z Polską mimo, że upłynęła zaledwie połowa czasokresu na jaki został zawarty.
Istny cynizm przebija ze słów kanclerza, kiedy swoje ostatnio sformułowane 16 punktów nazywa szczytem lojalności (!!) i skromności (!!), na jaką on jeden tylko mógł się zdobyć. „Dyktat z Wersalu” nie stanowi dla Trzeciej Rzeszy obowiązującej ustawy, gdyż podpis na nim został wymuszony (!) „z rewolwerem w ręku”, zaś problem Gdańska i „korytarza” musiał zostać rozwiązany, oczywiście w duchu osławionych 16 punktów.
Dla stworzenia sobie „alibi” wobec narodu niemieckiego Hitler w sposób oszczerczy i krętacki oświadczył, że Polska wszczęła ubiegłej nocy kroki agresji (!) wobec czego zadecydował on przemówić do Polski tym samym językiem”.
Usiłując raz jeszcze, zgodnie ze swą dotychczasową metodą poróżnić polskę i jej sprzymierzeńców, Hitler zapewniał, że żywi „przyjazne” zamiary wobec mocarstw zachodnich, nigdy nie żądał od nich niczego (sic!), a granicę zachodnią Rzeszy uważa za ustaloną „na wieki”. Przyjaźń i miłość (!!) jego do państw zachodnich nie może być jednak jednostronna.
Jeśli chodzi o Włochy, Hitler oświadczył, że ceni ich przyjaźń, jednak w obecnym konflikcie nie będzie żądał (!!) niczyjej pomocy.
Zarazem powtórzył Hitler niedawną deklarację o uszanowaniu neutralności państw ościennych, o ile nikt inny nie naruszy ich neutralności.
Rekord krętactwa, pobił Hitler w ustępie usprawiedliwiającym zawarcie paktu ze Związkiem Sowieckim. Jest on „szczęśliwy”, że dwa mocarstwa hołdując odmiennym doktrynom porozumiały się w tym duchu, że żadne z nich nie zamierza wystąpić przeciw drugiemu, toteż mówca podpisuje się całkowicie pod wczorajszą deklaracją Mołotowa z okazji ratyfikacji tego paktu przez Z. S. R. R. Oczywiście zapomniał Hitler o swych tak częstych i gwałtownie namiętnych napaściach na „czerwone psy” moskiewskie, na zarazę bolszewicką, na podpalaczy świata, podobnie, jak p. Ribbentrop zapomniał, paktując w Moskwie, o swym poronionym płodzie – pakcie antykominternowskim.
Nie zapomniał jednak Hitler w tej chwili mówić o sobie. Przywdział mundur żołnierza i uważa się za „pierwszego żołnierza” Rzeszy.
O ileby poległ mianuje swym pierwszym następcą Goeringa, a gdyby ten miał zginąć, drugim następcą będzie „towarzysz” Hess. Na wypadek śmierci wszystkich trzech, powoła się senat, który dokona wyboru führera.
Rzesza gotowa jest walczyć z Polska dopóty, dopóki nie będzie zapewniona „pokojowa atmosfera” (sic!) na wschodniej granicy Rzeszy. Nie walczy on z kobietami i dziećmi(!?) jednak – o ile przeciwnik chwyci się nie humanitarnych metod wojennych, wtedy Rzesza uderzy w sposób taki, że przeciwnikowi się odniechce… Na bomby odpowie bombami, na truciznę – gazami trującymi, bez względu na to, kto będzie atakującym.
Zdawkowymi frazesami o jedności narodowo-socjalistycznych Niemiec zakończył Hitler swą łajdacką i brutalną w bezceremonialnym przekręcaniu notorycznych faktów mowę.
ZACHOWANO ORYGINALNĄ PISOWNIĘ
Źródło: “Głos Narodu” (Rok 46, Nr 242), 02.09.1939/retroPRESS.pl